Na początek mała uwaga. Naczynka nie pękają, ale rozszerzają się. Pęknięte naczynie krwionośne tworzyłoby na skórze siniak. Zaczerwienienie, pajączki to najczęściej obaw poszerzenia małych naczyń. Inaczej mówiąc to teleangietazje.
Do rozszerzania drobnych naczyń krwionośnych, a tym samym zwiększenia ich przepuszczalności, dochodzi pod wpływem takich czynników jak zimne i ciepłe powietrze, wysoka temperatura (lub szybkie jej zmiany), sauna, klimatyzacja, ostre przyprawy, alkohol (zwłaszcza czerwone wino) czy stres. W takich sytuacjach naczynia w naszej skórze naturalnie poszerzają się, a my oblewamy się pąsem. Gdy naczynia są zdrowe, a ich ściany elastyczne, po chwili wracają do pierwotnego kształtu. Jeśli jednak z różnych przyczyn są osłabione i kruche, tego typu zmiany mogą się cofać bardzo powoli, a po czasie w ogóle. Trwale poszerzone małe naczynia krwionośne sprawiające wrażenie zaczerwienienia skóry, dają także uczucie pieczenia, napięcia, czasami swędzenia. Takie zmiany najczęściej pojawiają się na policzkach i po bokach skrzydełek nosa, choć mogą wystąpić na każdym obszarze twarzy, szyi czy dekoltu. Ale uwaga – nie każda czerwona plamka musi oznaczać problem z naczynkami. Zaczerwienienie twarzy może być wynikiem „zwykłego” mechanicznego bądź chemicznego podrażnienia skóry (np. w efekcie zastosowania źle dobranego lub zbyt silnego w działaniu kosmetyku) lub jej płytkiego unaczynienia. Oczywiście cera płytko unaczyniona, mimo ze nie wskazuje na problem z naczyniami, wymaga takiej samej specjalnej pielęgnacji, jak cera z tendencją do teleangietazji. Czyli użycia preparatów do cery wrażliwej.
Jak pielęgnować skórę naczynkową?
Cera naczynkowa – niezależnie od tego, czy mamy 20, 30 czy 40 lat i niezależnie od istnienia innych przypadłości, np. trądziku czy zmarszczek – zawsze charakteryzuje się nadwrażliwością. Dlatego już na etapie oczyszczania wymaga pielęgnacji specjalnej: użycia preparatów, które nie zawierają mydła oraz produktów tonizujących bez alkoholu w składzie, a za to z dodatkiem aktywnych ekstraktów, np. z miłorzębu japońskiego, kasztanowca, żurawiny czy arniki górskiej. Pamiętajmy też, cera naczyniowa nie powinna być oczyszczana ani bardzo gorącą, ani bardzo zimną wodą, a do usuwania warstwy martwego naskórka powinnyśmy wykorzystywać peelingi ze złuszczającymi drobinkami, bowiem skóra naczyniowa nie toleruje silnego pocierania. Z powodzeniem możemy sięgnąć po produkty enzymatyczne i – odpowiednio dobrane chemiczne – bo pogrubiają naskórek i zmniejszają jego przepuszczalność. A im skóra mocniejsza, tym mniejsze ryzyko uszkodzenia kolejnych naczyń. Dobre działanie na skórę naczyniową wykazują też wyciągi z alg: czerwonej i brązowej, oraz witamina C (zawarta m.in. w żurawinie). Uszczelnia ściany naczynek i przywraca im elastyczność, a jednocześnie rozjaśnia skórę i bierze udział w produkcji kolagenu, więc działa przeciwstarzeniowo.
Co może krem?
Naczynka, które widzimy na twarzy jako zaczerwienienie są uszkodzone nieodwracalnie, co oznacza, że przy pomocy kosmetyków nie naprawimy ich. Czy wobec tego ich stosowania nie ma sensu? Absolutnie nie – bo działają prewencyjnie. Poprawiają kondycję skóry, wzmacniają naczynia, koją podrażnienia. Część z nich ma kolor zielony, a zieleń uniewidacznia czerwień poszerzonych naczynek. Idealna do maskowania zaczerwienionej skóry twarzy będzie baza o zielonym kolorze (Baza pod makijaż kryjąca zaczerwienienia No Redness Lirene), punktowy korektor (Kryjący korektor punktowy Be Perfect Lirene ), ewentualnie mocno kryjący podkład.
Filtry UV
Jednym z największych wrogów cery naczyniowej jest słońce. Promienie UV nadmiernie rozgrzewają naskórek, a w efekcie uszkadzają i osłabiają ścianki naczyń włosowatych. Pogarsza to tylko stan skóry naczyniowej, podczas gdy sama opalenizna wbrew pozorom wcale nie przykrywa zaczerwienień. Dlatego skórę naczyniową należy niemal cały rok chronić, smarując ją kremami z filtrami UVA i UVB (zimą – SPF 15, latem – SPF 30). Jeśli chcemy ją latem przybrązowić, dodać jej kolorytu, użyjmy kosmetyków przyciemniających: kremów BB lub CC, pudrów brązujących. Z kolei zimą, w trosce o swoje naczynka, przykręćmy kaloryfery (temperatura w mieszkaniu nie powinna przekraczać 21˚C), w pracy odsuńmy biurko od źródeł ciepła, nie siadajmy blisko kominków i piecyków.